Falubaz zmiażdżył Stal. Tak w skrócie można opowiedzieć niedzielne spotkanie. Chyba największy optymista w Zielonej Górze i pesymista w Gorzowie nie przewidzieli takiego rezultatu. Spodziewaliśmy się, że dwie zdawałoby się wyrównane ekipy stworzą zacięte widowisko do ostatnich biegów. Tym czasem stare, wyświechtane już nieco hasło „derby rządzą się własnymi prawami” znów znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Spotkanie miało iście ekstraligową oprawę. Fani obu ekip postarali się, by cała Polska za pośrednictwem kamer telewizji zobaczyła jakim świętem są derby Ziemi Lubuskiej. Okazałe flagi, żółte, białe i zielone folie na całym stadionie i nieustający doping – tak wyglądał stadion przy ul. Wrocławskiej.

Zielonogórzanie „łomot” rozpoczęli już od pierwszego wyścigu. Bezapelacyjnie wygrali go Grzegorz Zengota i Patryk Dudek, zostawiając młodzieżowy duet Stali daleko w tyle. W drugim biegu Rafał Dobrucki i Niels Kristian Iversen Ľle pojechali w pierwszym łuku, zostawiając przy krawężniku zbyt dużo miejsca Tomaszowi Gollobowi. Lider Stali skrzętnie to wykorzystał, wygrywając jedyny jak się póĽniej okazało swój bieg. Jako pierwszy linię mety minął także Rune Holta w czwartej odsłonie meczu. Początkowo Norweg z polskim paszportem jechał za plecami Grzegorza Walaska i Grzegorza Zengoty, ale najpierw kapitan miał problemy z utrzymaniem maszyny w pierwszym łuku i musiał ratować się przed upadkiem, a póĽniej „Zengi” nie zdołał odeprzeć ataku szybkiego reprezentanta Stali. Holta po indywidualne zwycięstwo sięgnął jeszcze w siódmej gonitwie i „armaty” Stali skończyły się na dobre. Falubaz rozpoczął „odjazd” od ósmego biegu za sprawą dwóch Grześków, którzy na 5:1 przywieĽli Golloba i Davida Ruuda. W kolejnych wyścigach gorzowianie nie zdołali wywalczyć nawet biegowego remisu, co przełożyło się na pogrom w postaci rezultatu 63:27.
 

Po ostatnim biegu w powietrze "pofrunął" najlepszy zawodnik meczu - Grzegorz Zengota

"W Lubuskiem bez zmiany - Falubaz pany" - napisali zielonogórscy kibice na transparencie. Końcowy wynik derbowej konfrontacji mówi sam za siebie. Kluczem do sukcesu zielonogórzan była wyrównana ekipa. W Falubazie nareszcie wszyscy zrobili swoje. Krajowi liderzy punktowali na równym, wysokim poziomie. W końcu dobre zawody odjechali obcokrajowcy, których występy od początku sezonu spędzały sen z powiek działaczom i kibicom. Oby był to przełom i początek marszu w górę tabeli.